Zacznę od tego, że z tą autorką miałam niejednokrotnie styczność, gdyż napisała moją ulubioną serię Lux, którą kocham i kochać będę. Dlatego też sięgając po tą książkę miałam nadzieję, że okaże się również moim numerem jeden. Jednak trochę się pomyliłam...
"Dla niektórych cisza jest bronią, ale Mallory „Myszce” Dodge służy ona jako pancerz ochronny. W dzieciństwie nauczyła się, że lepiej jest zachować milczenie. I choć minęły już cztery lata od kiedy jej koszmar się skończył, dziewczyna zaczyna się martwić, że strach będzie ją paraliżował do końca życia.
Teraz, po latach indywidualnego nauczania pod troskliwym okiem przybranych rodziców, Mallory musi się zmierzyć z nowym wyzwaniem – ostatnią klasą w publicznej szkole średniej. Żaden ze scenariuszy, które sobie stworzyła, nie zakładał, że pierwszego dnia nauki wpadnie na Ridera Starka, niewidzianego od lat przyjaciela i opiekuna.
Dziewczyna uświadamia sobie, że ich więź przetrwała. Okazuje się jednak, że nie tylko Mallory zmaga się z demonami przeszłości. Widząc, że życie wymyka się Riderowi spod kontroli, staje ona w obliczu wyboru pomiędzy dalszym milczeniem, a walką o kogoś, kogo kocha, o życie, jakiego pragnie, i prawdę, która musi zostać ujawniona."
Teraz, po latach indywidualnego nauczania pod troskliwym okiem przybranych rodziców, Mallory musi się zmierzyć z nowym wyzwaniem – ostatnią klasą w publicznej szkole średniej. Żaden ze scenariuszy, które sobie stworzyła, nie zakładał, że pierwszego dnia nauki wpadnie na Ridera Starka, niewidzianego od lat przyjaciela i opiekuna.
Dziewczyna uświadamia sobie, że ich więź przetrwała. Okazuje się jednak, że nie tylko Mallory zmaga się z demonami przeszłości. Widząc, że życie wymyka się Riderowi spod kontroli, staje ona w obliczu wyboru pomiędzy dalszym milczeniem, a walką o kogoś, kogo kocha, o życie, jakiego pragnie, i prawdę, która musi zostać ujawniona."
Nie mogę powiedzieć, że książka nie była dobra - JEST DOBRA. Aczkolwiek tylko tyle o niej mogę powiedzieć.
Mallory przeżyła w dzieciństwie traumę. Dziewczyna jest sierotą a rodzina, która ją "wychowywała" skupiała się bardziej na przemocy niż na wychowaniu i kochaniu. Będąc małą dziewczynką jej jedynym kołem ratunkowym był pewien chłopiec, który zawsze jej bronił, kosztem własnego cierpienia. Jednak pewnego dnia doszło do tragedii i oboje zostali rozdzieleni. Po kilku latach Mallory nie jest już dzieckiem, a rodzina, która się nią zaopiekowała jest kochająca i troskliwa. Mall postanawia pójść do szkoły, a tam pierwszego dnia spotyka swojego rycerza, który w najgorszych momentach jej życia był jej opoką - Rider Stark.
Rider również nie jest tym samym małym chłopcem, którego pamiętała Mall. Zmężniał i stał się baardzo przystojnym ciachem. Tylko on nazywał ją Myszką i tylko ona zawsze była w jego pamięci.
Choć Mall wyszła już na prostą drogę i zaczęła żyć normalnie, po spotkaniu z Riderem wracają koszmary z poprzedniego życia. Jednak tym razem potwory nie czają się za ścianą. Nikt ich nie skrzywdzi, a oboje czują do siebie coś głębszego. I to nie jest już tylko przyjacielskie zauroczenie, tym razem to uczucie promieniuje po całym ciele, motyle targają wnętrznościami, a widok drugiej osoby zapiera dech w piersi.
Rider postanawia pomóc Mall, gdyż dziewczyna ma problem z wypowiadaniem słów. Uważa, że ma defekt i nie potrafi żyć normalnie. Jednak czy tylko ona ma defekt? Czy tylko na niej pozostało piętno jej traumatycznego dzieciństwa?
'Tylko się nie odzywaj,
Tylko się nie odzywaj"
Oprócz głównych bohaterów, pojawiają się wątki poboczne, które bardzo przypadły mi do gustu. Polubiłam Henrego, Jaydena i nawet Paige, jednak dla mnie to było trochę za mało.
Uważam, że ta książka ma coś w sobie, jednak nie tego spodziewałam się po autorce. Myślę, że zdecydowanie lepiej wychodzi jej pisanie o miłości paranormalnej, niż o problemach młodych ludzi.
Czasami czytając tą książkę miałam wrażenie, że w kółko dzieje się to samo. Przyznam szczerze, że się trochę nudziłam i choć pojawił się jeden element zaskoczenia to głównie fabuła była bardzo przewidująca.
Dodam, że książka napisana jest z perspektywy Mallory i czytało się ją bardzo przyjemnie. Styl autorki bardzo mi się podoba i nawet jak byłby to przepis na ciasto to spod jej pióra wyszedłby genialnie.
Książkę polecam serdecznie i podkreślę jeszcze raz, że jest naprawdę dobra, tylko jak to mówią - "są gusta i guściki". Ja osobiście po zapoznaniu się z wieloma książkami tej autorki mam ogromne wymagania w stosunku do niej i dlatego musi zwalić mnie z nóg, żebym była tak zachwycona jak po serii Lux.
Moja ocena: 6/10
Jestem w trakcie czytania serii Lux, która bardzo mi się podoba swoją drogą. Więc jestem ciekawa jak odbiorę tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńTo powiem szczerze, że zaczynasz z baardzo wysokiej półki :) więc oczekiwania w późniejszych propozycjach Jennifer będą wysokie. Przynajmniej ja tak miałam
UsuńPozdrawiam
Zgadzam się z tym, że książka nie jest zaskakująca, ale mi się podobała. Wywołała we mnie masę emocji, a to najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com