środa, 25 kwietnia 2018

Erica Spindler "Tamta dziewczyna"


Jako, że uwielbiam dobre kryminały nie omieszkałam nie sięgnąć po książkę, której okładka wręcz emanuje tajemniczością i doskonałością, a o czym jest?

"Okrutna zbrodnia i jeden świadek – piętnastoletnia dziewczyna z biednej dzielnicy. Jest notoryczną kłamczuchą, wiecznie na bakier z prawem. Nic zatem dziwnego, że nikt nie chce jej uwierzyć. Miranda Rader, funkcjonariuszka policji w Harmony w stanie Luizjana, cieszy się opinią prawej, uczciwej i opanowanej. Ale nie zawsze tak było. Miranda pochodzi z niewielkiego, prowincjonalnego miasteczka Jasper, w dodatku z jego gorszej, biedniejszej części. Szacunek kolegów i koleżanek oraz lokalnej społeczności zdobyła swoją ciężką pracą. Kiedy Miranda i jej partner zostają wezwani na miejsce przestępstwa, ofiarą okazuje się znany i lubiany wykładowca miejscowej uczelni. Zaskakuje ich rzadko spotykana brutalność zbrodni. Gdy Mirandzie wydaje się już, że tego dnia nie może się wydarzyć nic gorszego, przypadkiem trafia na coś, co mrozi jej krew w żyłach – wyblakły wycinek z gazety z artykułem o nocy sprzed piętnastu lat, tamtej nocy, którą usilnie stara się wyprzeć z pamięci, tak jak swoją przeszłość."

Nie będę powielać opisu, więc powiem tylko, że książka była bardzo wciągająca. Trzymała w napięciu, co bardzo mi się podobało. Zwłaszcza, że Miranda stała się nagle główną podejrzaną tego morderstwa. Bardzo podobała mi się postać Mirandy. Kobieta przeszła w swoim życiu wiele, ale doszła do wszystkiego ucząc się na swoich błędach. 
Tak jak wspomniałam, całe morderstwo zaczęło kręcić się wokół zdarzeń sprzed 15 lat, Miranda jest zdezorientowana i po tym jak zostaje odsunięta od sprawy zaczyna działać na własną rękę. 
Oczywiście cieszę się, że kobieta w tym wszystkim nie była sama, a mianowicie miała swojego partnera, z którym zaczyna ją łączyć coś więcej niż przyjaźń.

Książkę czyta się fenomenalnie szybko, za co jestem bardzo wdzięczna autorce, akcja naprawdę toczy się szybko, co chwile wynikają nowe okoliczności, a jej zakończenie faktycznie mnie zaskoczyło. Do tego pojawił się wątek miłosny, który przypadł mu do gustu - jako fanki romansów - a całość trzymała w napięciu. 

Jako, że jest to kryminał to rzadko spotykam się z narracją pierwszoplanową, tak samo i tu była narracja trzecioplanowa tzw. narrator wszystkowiedzący, jednak nie przeszkadzało mi to. Książkę czyta się tak, że nie można się od niej oderwać. 

Polecam :)

Moja ocena: 7/10 

Za przeczytanie i zrecenzowanie dziękuję: 



piątek, 13 kwietnia 2018

J. A. Redmerski "Zabić Sarai"



Zupełnie obezwładniająca, uzależniająca, ekscytująca i pełna napięcia książka!!
Nawet nie musiałam czytać promocji tej książki, bo wiedziałam, że ta autorka mnie nie zawiedzie. Po genialnym "Na krawędzi nigdy" (przy której pierwszy raz płakałam) i "Na krawędzi zawsze" wiedziałam, że musi być świetna, a była o niebo lepsza!

"Sarai miała zaledwie czternaście lat, kiedy matka uciekła z nią do Meksyku, gdzie zamieszkały ze znanym baronem narkotykowym. Z biegiem lat dziewczyna zapomniała, co to znaczy wieść normalne życie, ale nigdy nie porzuciła nadziei, że pewnego dnia ucieknie z miejsca, w którym była przetrzymywana przez ostatnie dziewięć lat. 
Victor jest bezlitosnym płatnym mordercą, który – podobnie jak Sarai – znał tylko życie przepełnione śmiercią i przemocą. Kiedy zjawia się w domu brutalnego Javiera, żeby poznać szczegóły zlecenia i odebrać zapłatę, Sarai dostrzega w nim jedyną szansę na odzyskanie wolności. Jednak sprawy przybierają niespodziewany obrót i zamiast dotrzeć bezpiecznie do Tucson, Sarai trafia w ręce kolejnego niebezpiecznego mężczyzny. 
Mimowolnie zaplątany w ucieczkę, Victor opiera się swojej prymitywnej naturze i postanawia pomóc Sarai. Z czasem rodzi się między nimi wyjątkowa więź, która sprawia, że Victor jest w stanie zrobić wszystko, żeby utrzymać Sarai przy życiu. Jest gotowy postawić na szali nawet relacje z własnym bratem i współpracownikiem, Niklasem, który podobnie jak wszyscy inni pragnie jej śmierci. 
Zaufanie, jakie rodzi się pomiędzy nietypową dwójką, coraz bardziej zbliża ich do siebie i tylko podsyca żarzące się uczucie. Jednak bezwzględna natura Victora i jego profesja mogą się okazać niewystarczające, by uratować Sarai. Ostatecznie władza, jaką dziewczyna posiadła nad Victorem, może być tym, co ją zabije."


W opisie książki jest w zasadzie wszystko opisane, więc nie będę tego powielać. Skupię się na całej reszcie: 
Ta książka ciągnie za sobą samą akcję, napięcie i determinację. 
Sarai - dziewczyna, która znalazła jedyną okazję do tego by uciec na wolność. Więziona od dziewięciu lat u barona narkotykowego w Meksyku doświadczyła w swoim życiu wiele złego, nie skończyła żadnej szkoły, ale była bystra i inteligentna. Potrafiła także doskonale grać, zresztą aby przeżyć musiała się dostosować. Jednak mimo to, że wychowywała się praktycznie w świecie przestępczym wciąż była pełna empatii i zrozumienia. Bo skoro trafiła do takiego miejsca w wieku czternastu lat to raczej powinna już przesiąknąć tą przestępczością. Sarai jednak potrafiła odróżnić dobro od zła, wiedziała, że nie chce już żyć w takim świecie i znalazła się pod skrzydłami Victora.

Victor to bezwzględny płatny zabójca, trochę przypominał mi z charakteru Jasona Stathama z filmu "Transporter", akurat co do fabuły tej książki idealnie pasowała by trzecią część "Transportera". Niechciany pasażer, o którego właśnie chodziło. 
Victor był jakby z kamienia, nie wyrażał żadnych emocji, nie chciał nic o sobie zdradzić jednak z jakiegoś powodu pomógł Sarai. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że powinien ją zabić, bo ona tylko go destabilizowała, ale z jakiegoś powodu nie potrafił. Z czasem zdał sobie sprawę, że ona staje się dla niego kimś ważnym, a tym samym pozwolił sobie na uczucia, co w gruncie rzeczy prowadzić może do śmierci, zarówno jego jak i Sarai. 

Straciłam głowę dla tej książki, nie mogę się pozbierać. Całość była tak dokładnie przemyślana, że czytałam praktycznie na jednym wdechu. Dzieje się dużo, ale nie tak, żeby był przesyt akcji. Fakt, akcji jest dużo, jest wiele krwi, wiele śmierci, ale właśnie o to chodzi, właśnie czegoś takiego mi brakowało - Emocji, emocji i jeszcze raz emocji. Miałam gęsią skórkę i dreszcze jak przewracałam strony. 
  Książka jest pisana zarówno z perspektywy Sarai jak i Victora, obie te postacie były bardzo, ale to bardzo dobrze przedstawione. Widać ten kontrast pomiędzy bohaterami, autorka bardzo dobrze ich rozróżniła - Sarai - dziewczyna skrzywdzona, jednak pełna walki i determinacji, była zmęczona i zniszczona, ale nie bała się, nie okazywała lęku i była gotowa wiele zaryzykować, nawet, gdy wiedziała, że może umrzeć. A Victor - bogaty, przystojny i pozbawiony jakiejkolwiek empatii, który wykonuje tylko swoje zadania, a jednak.. człowiek w czarnej, żelaznej zbroi zaczyna coś czuć? 
Ale to jeszcze nie wszystko, bo najlepsze było to, co działo się pomiędzy tą dwójką... wszystko działo się powoli, tak powoli, że aż prawie bolało i to mi się ogromnie podobało. W głowie Victora nie było tylko jebanie, pieprzenie i seks - jak patrzył na Sarai. Nie było pełnych pożądania obrazów, co to on by z nią nie robił. Tak samo jak Sarai - nie mdlała na jego widok, to nie był olśniewający, przeprzystojny, zachwycający mężczyzna tak, że majtki od razu miała mokre. Nie, to było kiełkujące, powoli i stopniowo oboje uświadamiali sobie, że im na sobie zależy, że zaczęło im bardziej zależeć na życiu tej drugiej osoby niż na własnym. Sarai czuła się przy Victirze bezpiecznie chociaż wiedziała czym się zajmuje, a do tego mu ufała.To było piękne. 

Na koniec pragnę dodać, że już nie mogę się doczekać kolejnej części, która ukażę się już w czerwcu, a tymczasem... ? Żyję dalej, egzystuje w świecie fikcji no i gorąco polecam tą książkę, bo to po prostu trzeba przeczytać! 


Moja ocena: 11/10 

niedziela, 1 kwietnia 2018

Samantha Young "Wszystko przed nami"

Przeczytałam prawie wszystkie książki Samanthy Young i muszę przyznać, że to nie jest to samo co seria One Dublin Street, oczywiście autorka piszę świetne książki, które zawsze i wszędzie będę czytała, jednak moim zdaniem to już nie są tak wciągające i poruszające powieści jak wcześniej. 


"W pogoni za marzeniami, pełna nadziei i wiary w słuszność swojego wyboru, Nora O’Brien przenosi się z Indiany do Szkocji. Doznaje jednak rozczarowania i po trzech bezowocnych latach spędzonych w nowym kraju czuje tylko żal i poczucie winy.

Dopóki w jej życiu nie pojawia się seksowny Szkot, Aidan Lennox.

Kilka lat starszy obyty w świecie producent muzyczny i kompozytor, wydaje się zupełnie nie pasować do Nory. Tymczasem wbrew pozorom odnajdują w sobie iskrę, której im brakowało. Łączy ich wspólny śmiech i namiętność, dające im siłę do dalszych zmagań z życiem, mimo bolesnych doświadczeń z przeszłości.

Niestety, kiedy życie wymierza Aidanowi kolejny cios, ten nie szuka wsparcia u Nory, ale znika z jej życia. Kolejna bolesna strata budzi w Norze ukryte siły. Gniew i ból popychają ja naprzód, pomagają odzyskać kontrolę nad życiem i śmiało podążyć za marzeniami.

Studia, występy na scenie teatralnej – wszystko układa się według jej zamierzeń. Koncentruje się na swoich celach, starannie unikając emocjonalnych zawirowań.

Nie jest to jednak łatwe. Zwłaszcza że znów pojawia się Aidan i z niewiadomych powodów żywi do niej głęboką niechęć, a nawet wypowiada jej wojnę."


Książka podzielona jest na trzy części, które opowiadają o trzech etapach w życiu Nory O'Brain. Pierwsza część opowiada o czasach nastoletnich Nory, która w pewnym momencie swojego życia postanawia wyjechać do Szkocji. Tam po traumatycznych przeżyciach zaczyna pracować jako wolontariuszka w szpitalu dziecięcym, gdzie zabawia chore dzieci. Poznaje dziewczynkę o imieniu Sylvie, z którą się zaprzyjaźnia oraz poznaje wujka Sylvie - Aidana. 
Kolejne części opowiadają losy Nory, która jest już dorosłą kobietą i pragnie realizować swoje marzenia. Zawsze pragnęła zostać aktorką, jednak nigdy nie było stać ją na studia. Dziewczyna pracuje w sklepie, zarabia niewiele jednak wiąże koniec z końcem. Po poznaniu Aidana jej życie trochę nabiera barw, oboje przeszli długą wyboistą drogę i są wobec siebie nieufni. 
Podczas serii niefortunnych zdarzeń ich drogi się rozchodzą, czują pustkę i żal. Po ponownym spotkaniu nie są już tymi samymi osobami i każdy broni się stawiając wokół siebie olbrzymi mur, przez który trudno się przebić. Cóż jednak zrobić jak serce i uczucia znajdą lukę w murze i przedostaną się, aby połączyć się na nowo.  Nie będę więcej zdradzać szczegółów tej książki, gdyż powiedziałabym za wiele i nie mielibyście już czego czytać. 

To bardzo delikatna historia, mogłabym nazwać ją wręcz waniliową. Wprawdzie jest wiele bólu i straty, jednak ja jako czytelnik nie czułam żadnego żalu. Fabuła się długo rozkręcała i wprawdzie byłam już w połowie książki, kiedy wreszcie autorka przeszła do sedna. Całość choć podzielona na części mogła być bardziej rozwinięta. Trochę za dużo było opisów i za długo czekałam na to, aż coś się będzie działo. Do tego szczerze powiem, że to co się stało na końcu przyprawiało mnie o wielkie zdziwienie, nie dlatego, że było to zaskoczeniem, a może i było - bo tak banalnego rozwiązania "nieporozumienia" bym się nie spodziewała. 

Samantha Young słynie z takich książek jak "Wszystkie odcienie pożądania", "Wbrew zasadom" itp. Ta książka nie ma już tego ducha tamtych książek, nie ma tego trzymania w napięciu, nie ma już tak wykreowanych głównych bohaterów,  którzy mają coś w sobie. Postać Nory nie budziła we mnie żadnych emocji, tak samo jak Aidan. Tak jak wspomniałam na początku, jest to idealna książka o miłości, jest kilka górek, jest kilka dołów, niczym niewyróżniająca się powieść jakich wiele. 

Chociaż uwielbiam tą autorkę, to wciąż czekam na powieść, którą znów zapamiętam i do których chętnie wrócę. Niestety, po prostu od tej autorki - jako czytelnik - wymagam więcej.  


Moja ocena: 5/10

Za przeczytanie i zrecenzowanie dziękuję wydawnictwu: