niedziela, 17 września 2017

Leisa Rayven "Zła Julia"


Jakiś czas temu pisałam recenzję "Złego Romea" i nie mogłam się doczekać kolejnej części. Gdy wreszcie wpadła w moje ręce to... hmm.. nie mogę powiedzieć, że była zła, ale jednak spodziewałam się czegoś innego... 

"Cassie przekonała się, że czasem miłość nie wystarczy. Minęło kilka lat, a ona nadal nie wie, dlaczego Ethan odszedł, nie oglądając się za siebie. Kiedy ponownie zjawia się w jej życiu, Cassie musi odegrać najtrudniejszą rolę – przybrać maskę obojętności, podczas gdy jej serce wyrywa się do ukochanego.

Gdy Ethan i Cassie otrzymują angaż w tej samej sztuce, ponownie zbliżają się do siebie. On w głębi duszy wierzy, że dostanie jeszcze jedną szansę, i przyrzeka, że naprawdę się zmienił. Ona wraca myślami do minionego czasu i próbuje zrozumieć to, co się wydarzyło. Przekonuje się jednocześnie, że nadal nie zna całej prawdy o swoim ukochanym. Czy nieufność rozdzieli ich na zawsze? A może miłość pozwoli im rozpocząć zupełnie nowy akt...? "

Po przesłodzonych opiniach pierwszej części miałam nadzieję, że kolejna cześć również będzie strzałem w dziesiątkę. Jednak jak się okazało - było po prostu nudno. Ciąg dalszy przeplatanek Cassie i Ethana. Autorka wciąż operowała czasem i poznawaliśmy losy dwojga bohaterów w przeszłości. Tak jak bardzo lubiłam Cassie w pierwszej części, tak w tej odsłonie działała mi na nerwy. Była niezdecydowana wręcz irytująca, aż ciężko było mi uwierzyć, że to ta sama bohaterka. Tu mieliśmy dla odmiany negatywne nastawienie Cassie i idealnego Ethana, który postanowił (w obecnym czasie) zrobić wszystko by odzyskać swoją ukochaną. 
Ethan (w czasie obecnym) był wzorem idealnego faceta, perfekcyjnego wręcz -był tak przesłodzony i tak zapatrzony w Cassie, że zdawało mi się, że zaraz w oddali będą biegać różowe kucyki i jednorożce z kraiy tęczy... Naprawdę spodziewałam się, że autorka rozwinie jakąś ciekawą fabułę, a tu niestety, bohaterowie nie potrafili jedynie odróżnić miłości od pożądania i to było ich główną wewnętrzną rozterką. 
Oczywiście Ethan przeszedł długą drogę, aby dojrzeć do tego, czego tak naprawdę chcę, podobnie Cassie, jednak czy to wystarczy żeby zaciekawić czytelnika? Według mnie - nie. Pierwszą część czytało się dobrze, było coś nowego, ciekawiło mnie jak się rozwinie dalsza relacja bohaterów. Tak jak dawałam w poprzedniej części Oscara autorce, za wykreowanie postaci Cassie, tak teraz zastanawiam się dlaczego... Czytając tą część to strasznie się męczyłam.
No dobrze, zostawmy to i przejdźmy do kolejnych punktów (albo ich braku).

Jeżeli chodzi o zbliżenia głównych bohaterów, to było ich za dużo - w przeszłości - jak byli razem, to nie odstępowali się na krok, jak w przeszłości było źle - to w realu byli do znudzenia słodcy. Nie działo się nic innego oprócz ich wzajemnego pożądania. Ja wiem, że to są książki, to jest fikcja i dlatego uwielbiam je czytać, ale proszę, niech to choć trochę przypomina życie w realu. Oni nie mieli żadnych problemów poza tym, że nie mogli się zdecydować czy chcą być razem czy nie. Jedynym problemem byli oni sami. 

Dlatego trochę się rozczarowałam.. nawet to, że jak mieli grać sceny w teatrze, czy na studiach to wszystkie sceny były erotyczne. Nie wiem, dlaczego autorka właśnie tak to rozegrała. Wszędzie był seks... Ja nie mam nic przeciwko temu, tylko jakby to było rozegrane w sposób subtelny, piękny i delikatny. Moje zdanie jest takie, że z pięknej książki, która ma przecudowny tytuł i nawiązuje do pięknej historii Romea i Julii Shakespeare'a wyszedł tani erotyk i jakimś tam wątkiem w tle, którego nie sposób zapamiętać. 
Jest mi strasznie przykro, że tak wysoko oceniłam pierwszy tom i miałam nadzieję, że kolejna część będzie lepsza.

Mimo mojej krytyki na temat tej książki, mogę spokojnie powiedzieć, że czytało się ją dobrze. Styl autorki jest niezmiennie doskonały i wiem, że trzecią część i tak przeczytam. Nie dlatego, żeby napisać sobie złą recenzję, ale dlatego, że jestem ciekawa dalszych losów tych dwojga pogubionych bohaterów. 


Przeczytajcie, może macie inne zdanie no i oczywiście podzielcie się opinią. Ja jestem ciekawa Waszych opinii na temat tej i innych książek.

Moja ocena:
4/10

sobota, 2 września 2017

Louise Jensen "Prezent"


Mogę ze szczerym sercem powiedzieć, że ta książka to prawdziwa petarda!! Absolutnie genialna i przyznaje, że po raz pierwszy zetknęłam się z tą autorką. Już szukam kolejnych książek, które wyszły spod jej pióra. 

"Uważaj, o co prosisz, bo możesz to otrzymać… Nigdy nie pozwolę ci odejść… Callie ginie w wypadku samochodowym, a niewyjaśnione okoliczności jej śmierci dodatkowo pogłębiają rozpacz zdruzgotanych rodziców… Tymczasem jej serce zostaje przeszczepione Jennie, która dostaje od życia drugą szansę. Wdzięczna za ten nieoceniony podarunek, Jenna nawiązuje kontakt z rodzicami dawczyni, jednak wkrótce odkrywa, że idealna rodzina Callie skrywa wiele mrocznych sekretów. Co tak naprawdę stało się z jej młodszą siostrą, Sophie, która podobno przebywa za granicą? Co ukrywa Nathan, były narzeczony Callie? Jak naprawdę zginęła kobieta, dzięki której Jenna nadal oddycha? Bohaterka postanawia odkryć prawdę za wszelką cenę, stawiając na szali relacje z bliskimi, zdrowe zmysły, a nawet własne życie."

Ta książka wciąga od samego początku, nie mogłam się wprost oderwać. Na początku myślałam, że to takie trochę science fiction z thrillerem zmieszane, jednak im dalej brnęłam w tą historię to wykluczyłam science fiction. Z ciekawości zaczęłam szukać informacji w internecie o pamięci komórkowej i tym bardziej czytałam z jeszcze większym zaciekawieniem. 



Ale rozszerzając opis od Wydawcy: Książka opowiada losy Jenny, której przeszczepiono serce, gdyż doznała bardzo poważnego zapalenia mięśnia sercowego. Dla Jenny to była druga szansa, ale wraz z nowym sercem dostała również drugie życie. Jenna zaczyna mieć przebłyski rzeczy, które nigdy jej się nie przydarzyły, zaczyna śnić o ludziach, których nigdy nie widziała, zaczyna odczuwać emocje, których nigdy wcześniej nie doświadczała. Początkowo myśli, że to wina leków, które przyjmuje. Jednak w momencie poznania rodziny dawczyni zdaje sobie sprawę, z tego, że to właśnie jej rodzinę widziała w swoich wizjach, ale nie tylko rodzinę, bo również samą Cellie, która chce jej coś przekazać. Jenna chce dowiedzieć się, co tak naprawdę przytrafiło się Cellie i dlaczego zginęła. Nikt jej nie wierzy w to, co ona czuje. Dla wszystkich wydaje się obłąkana i wszyscy twierdzą, że to Jenna potrzebuje pomocy. 
Tymczasem prawda okazuje się zupełnie inna, a im bardziej Jenna próbuje poukładać kawałki przeszłości Celli w całość tym większe niebezpieczeństwo na nią czyha.


Postać Jenny była bardzo intrygująca. Dziewczyna dostała nowe życie, więc zrozumiałe jest, że powinna się cieszyć i stopniowo wracać do normalnego życia. Jednak nie Jenna. Ona mimo, że nie powinna się kontaktować z rodziną dawcy, to i tak postanowiła ich odnaleźć. Dowiedzieć się czegoś o swojej dawczyni, a szczególnie podziękować za to, że otrzymała taki "prezent". Jednak, gdy dziewczyna zaczyna odczuwać emocje Cellie i czuje, że stało się z nią coś złego, sama bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna dochodzić prawdy na własną rękę. Wie, że jest z tym sama, bo nikt nie wierzy, w coś takiego jak pamięć komórkowa. Jenna jest bardzo wrażliwą i kruchą dziewczyną. Miała świetną pracę, przyjaciół i miłość swojego życia, ale po przeszczepie nie była już tą samą osobą. Wiedziała, że nigdy nie wróci do normalnego życia. Dlatego odrzucała wszystkich i wszystko. Jednak wspomnienia i poczucie osamotnienia ciągle jej doskwierały. Jenna czuła, że poprzez rozwikłanie zagadki zrobi wreszcie coś pożytecznego, poczuje się doceniona i właśnie dociekanie prawdy stało się częścią jej życia.  
Co do innych postaci to trudno mi się wypowiadać, gdyż dla mnie każdy był podejrzany. Każdy był zagadką i wiedziałam, że początkowo mogę każdego polubić, ale zasada brzmi - nigdy nie wiadomo. Dlatego lubię czytać właśnie takie książki, bo nigdy nie wiadomo, kto jest głównym sprawcą. 

Książka pisana jest w pierwszej osobie z perspektywy Jenny. Bardzo podobał mi się styl autorki. Czytało się bardzo dobrze i przede wszystkim, trzymała w napięciu prawie do ostatniej strony. Z racji tego, że czytam bardzo dużo książek, to trudno mnie zaskoczyć, ale uwierzcie, że ta książka jest prawdziwym zaskoczeniem i czytając ją zapominałam o całym świecie poza światem Jenny, Cellie i całej reszty. Do tego piosenki Eda Sheerana przewijające się w tle dopełniły w całości świat, który rozbudził moją wyobraźnię :) 

Polecam 
Moja ocena: 9/10


Za przeczytanie i zrecenzowanie książki dziękuję: