Jakiś czas temu pisałam recenzję "Złego Romea" i nie mogłam się doczekać kolejnej części. Gdy wreszcie wpadła w moje ręce to... hmm.. nie mogę powiedzieć, że była zła, ale jednak spodziewałam się czegoś innego...
"Cassie przekonała się, że czasem miłość nie wystarczy. Minęło kilka lat, a ona nadal nie wie, dlaczego Ethan odszedł, nie oglądając się za siebie. Kiedy ponownie zjawia się w jej życiu, Cassie musi odegrać najtrudniejszą rolę – przybrać maskę obojętności, podczas gdy jej serce wyrywa się do ukochanego.
Gdy Ethan i Cassie otrzymują angaż w tej samej sztuce, ponownie zbliżają się do siebie. On w głębi duszy wierzy, że dostanie jeszcze jedną szansę, i przyrzeka, że naprawdę się zmienił. Ona wraca myślami do minionego czasu i próbuje zrozumieć to, co się wydarzyło. Przekonuje się jednocześnie, że nadal nie zna całej prawdy o swoim ukochanym. Czy nieufność rozdzieli ich na zawsze? A może miłość pozwoli im rozpocząć zupełnie nowy akt...? "
Po przesłodzonych opiniach pierwszej części miałam nadzieję, że kolejna cześć również będzie strzałem w dziesiątkę. Jednak jak się okazało - było po prostu nudno. Ciąg dalszy przeplatanek Cassie i Ethana. Autorka wciąż operowała czasem i poznawaliśmy losy dwojga bohaterów w przeszłości. Tak jak bardzo lubiłam Cassie w pierwszej części, tak w tej odsłonie działała mi na nerwy. Była niezdecydowana wręcz irytująca, aż ciężko było mi uwierzyć, że to ta sama bohaterka. Tu mieliśmy dla odmiany negatywne nastawienie Cassie i idealnego Ethana, który postanowił (w obecnym czasie) zrobić wszystko by odzyskać swoją ukochaną.
Ethan (w czasie obecnym) był wzorem idealnego faceta, perfekcyjnego wręcz -był tak przesłodzony i tak zapatrzony w Cassie, że zdawało mi się, że zaraz w oddali będą biegać różowe kucyki i jednorożce z kraiy tęczy... Naprawdę spodziewałam się, że autorka rozwinie jakąś ciekawą fabułę, a tu niestety, bohaterowie nie potrafili jedynie odróżnić miłości od pożądania i to było ich główną wewnętrzną rozterką.
Oczywiście Ethan przeszedł długą drogę, aby dojrzeć do tego, czego tak naprawdę chcę, podobnie Cassie, jednak czy to wystarczy żeby zaciekawić czytelnika? Według mnie - nie. Pierwszą część czytało się dobrze, było coś nowego, ciekawiło mnie jak się rozwinie dalsza relacja bohaterów. Tak jak dawałam w poprzedniej części Oscara autorce, za wykreowanie postaci Cassie, tak teraz zastanawiam się dlaczego... Czytając tą część to strasznie się męczyłam.
No dobrze, zostawmy to i przejdźmy do kolejnych punktów (albo ich braku).
Ethan (w czasie obecnym) był wzorem idealnego faceta, perfekcyjnego wręcz -był tak przesłodzony i tak zapatrzony w Cassie, że zdawało mi się, że zaraz w oddali będą biegać różowe kucyki i jednorożce z kraiy tęczy... Naprawdę spodziewałam się, że autorka rozwinie jakąś ciekawą fabułę, a tu niestety, bohaterowie nie potrafili jedynie odróżnić miłości od pożądania i to było ich główną wewnętrzną rozterką.
Oczywiście Ethan przeszedł długą drogę, aby dojrzeć do tego, czego tak naprawdę chcę, podobnie Cassie, jednak czy to wystarczy żeby zaciekawić czytelnika? Według mnie - nie. Pierwszą część czytało się dobrze, było coś nowego, ciekawiło mnie jak się rozwinie dalsza relacja bohaterów. Tak jak dawałam w poprzedniej części Oscara autorce, za wykreowanie postaci Cassie, tak teraz zastanawiam się dlaczego... Czytając tą część to strasznie się męczyłam.
No dobrze, zostawmy to i przejdźmy do kolejnych punktów (albo ich braku).
Jeżeli chodzi o zbliżenia głównych bohaterów, to było ich za dużo - w przeszłości - jak byli razem, to nie odstępowali się na krok, jak w przeszłości było źle - to w realu byli do znudzenia słodcy. Nie działo się nic innego oprócz ich wzajemnego pożądania. Ja wiem, że to są książki, to jest fikcja i dlatego uwielbiam je czytać, ale proszę, niech to choć trochę przypomina życie w realu. Oni nie mieli żadnych problemów poza tym, że nie mogli się zdecydować czy chcą być razem czy nie. Jedynym problemem byli oni sami.
Dlatego trochę się rozczarowałam.. nawet to, że jak mieli grać sceny w teatrze, czy na studiach to wszystkie sceny były erotyczne. Nie wiem, dlaczego autorka właśnie tak to rozegrała. Wszędzie był seks... Ja nie mam nic przeciwko temu, tylko jakby to było rozegrane w sposób subtelny, piękny i delikatny. Moje zdanie jest takie, że z pięknej książki, która ma przecudowny tytuł i nawiązuje do pięknej historii Romea i Julii Shakespeare'a wyszedł tani erotyk i jakimś tam wątkiem w tle, którego nie sposób zapamiętać.
Jest mi strasznie przykro, że tak wysoko oceniłam pierwszy tom i miałam nadzieję, że kolejna część będzie lepsza.
Mimo mojej krytyki na temat tej książki, mogę spokojnie powiedzieć, że czytało się ją dobrze. Styl autorki jest niezmiennie doskonały i wiem, że trzecią część i tak przeczytam. Nie dlatego, żeby napisać sobie złą recenzję, ale dlatego, że jestem ciekawa dalszych losów tych dwojga pogubionych bohaterów.
Przeczytajcie, może macie inne zdanie no i oczywiście podzielcie się opinią. Ja jestem ciekawa Waszych opinii na temat tej i innych książek.
Moja ocena:
4/10