Judith McNaught "Coś Wspaniałego"
"Coś wspaniałego" to książka, która naprawdę mnie urzekła, arystokraci, baronowie, książęta i te sprawy... nie każdy lubi takie książki, ale jeżeli się raz nie spróbuje sięgnąć po taką powieść nigdy się nie przekonamy czy romans współczesny jest lepszy od tego z XVIII wieku, a szczerze powiem, że skoro młodziutkie dziewczyny czyli osiemnastoletnie w tamtym wieku myślały, że dziecko płodzi się poprzez pocałunek, ale w łóżku! To naprawdę żyjemy w zdemoralizowanych czasach. Oczywiście nie dam głowy czy tak było czy to tylko wymysł autorki, nie mnie oceniać, nie jestem historykiem. Ale wracając do książki to młoda Aleksandra nieoczekiwanie zostaje żoną księcia Hawthorne'ya.
Aleksandra na początku swojej podróży poślubnej z księciem odkrywa w sobie nieznane dotąd uczucia i nagle w wieczór przed wypłynięciem w morze, świeżo poślubiony mąż zaginął.... i tu wieje nudą dopóki owy mąż odnajduję się w oczywiście najlepszym momencie, ale nie zdradzę w jakim i akcja toczy się w ekspresowym tempie.
Pochłonęłam ją w jeden dzień, choć książka wcale nie jest taka krótka. Trochę mi przypominała "Whitney moja miłość" gdyby nie wątek z zaginięciem mogłabym sklasyfikować je pod jedną półkę. Szczerze polecam! Naprawdę warta przeczytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz