wtorek, 18 października 2016

Emma Chase ,,Skazanie"


Znów można powiedzieć, że zaczęłam czytać książkę tak jakby ,,od dupy strony". Dlaczego? Otóż dlatego, że jest to drugi tom, a ja nie czytałam pierwszego, ale nie zmienia to faktu, że są to różne historię i czytając opis tomu pierwszego i drugiego, to właśnie ta druga zaciekawiła mnie bardziej. Jednak po tej lekturze wrócę do pierwszego tomu, gdyż ta książka była taka jakiej właśnie szukałam, 

"Rycerz w zniszczonej zbroi wciąż jest rycerzem.



Obrońca w Waszyngtonie codziennie widzi, jak trudne potrafi być życie. Właśnie dlatego niejednokrotnie, by przetrwać, musi być nieustępliwy. Ja, Jake Becker, mam reputację zimnego, nieczułego, onieśmielającego mężczyzny. To mi pasuje, czasem wręcz pomaga, na przykład gdy urabiam świadka stojącego przed sądem.


Nie komplikuję sobie życia błahostkami – wszystko muszę mieć poukładane. Jeśli chcesz być moim klientem, od razu streść istotne fakty. Jeśli chcesz się ze mną umówić, skup się na tym, co cię kręci. Nie jestem czarującym księciem z bajki, nawet nie zamierzam go udawać.

Jednak w pewnej chwili Chelsea McQuaid wraz z szóstką osieroconych siostrzeńców i siostrzenic trafia do mojego gabinetu, zmieniając moje życie w istne piekło.
Zaczynam więc chodzić do przedszkola, na koncerty One Direction, trafiam do szpitalnej poczekalni i wykłócam się w gabinecie dyrektora szkoły.

Chelsea jest zbyt słodka i niewinna, by sobie poradzić. Próbuje być twarda, ale zupełnie jej to nie wychodzi.

Zostałem skazany na to, by jej pomóc. Obronić ją… i dzieci."



I cóż by tu rzec? Książka fenomenalna, ciekawa i przede wszystkim zabawna. Lekka i powiem szczerze, że autorka stanęła na wysokości zadania pisząc tylko i wyłącznie z perspektywy Jake. 
Wiem, że w serii ,,Zaplątanych" również autorka pisze z perspektywy męskiej i to już jest duży plus, gdyż taka fajna odmiana, po przeczytaniu mnóstwa romansów ze strony kobiet, fajnie jest czytać coś o facecie. 
Jake to dominator, wszystko ma poukładane, w dzieciństwie jego testosteron był nie do ujarzmienia, jednak gdy pod swoje skrzydła wziął go pewien Sędzia, który orzekał w jego sprawie, Jake dorósł i stał się cenionym i bardzo dobrym adwokatem. 
Miał wyrobioną harmonię dnia, wszystko było na tip top i gdy w jego życie wkroczyła niespodziewanie Chelsea z jej szóstką bratanic i bratanków, życie Jake wywróciło się do góry nogami. Zaczęło się wszystko to czego unikał Jake. Chodzenie do szkoły, odbieranie z przedszkola i przede wszystkim ciążył na nim obowiązek tej całej brygady. 

Nazywałam ich brygadą R, gdyż wszystkie dzieciaki miały imiona na literę ,,R" i to jak potrafiły zrobić z Jake ciepłą kluseczkę było przezabawne.

Uwielbiam książki gdzie są dzieci. A tu było ich a sześcioro, naprawdę dawno nie uśmiałam się tak na książce jak na tej. Wujek Google przy pomocy ze zmianą pampersa, wykłócanie się u dyrektora szkoły, nauka jak dobrze złamać innemu dziecku nos :) 
Wszystko to znajdziecie w tej książce. 


Moja ocena 10/10

poniedziałek, 3 października 2016

Mia Sheridan ,,Bez winy"





Bardzo długo czekałam na tą książkę i się doczekałam. Z autorką spotkałam się w powieści ,,Bez słów" i powiem szczerze, że ,,Bez słów" przeczytałam dwukrotnie. I właśnie z takim samym zapałem czekałam na tą propozycję. I szczerze nie zawiodłam się. 



,,Kira nie ma grosza przy duszy, za to mnóstwo kłopotów. W przeszłości odebrano jej to, co najważniejsze. Teraz musi postawić wszystko na jedną kartę, aby odmienić swój los.


Grayson walczy o przerwanie pasma życiowych niepowodzeń, ale przytłaczający ciężar wyrzutów sumienia kruszy resztki jego nadziei na lepsze jutro. Kira składa mu propozycję, która może go ocalić. Wystarczy tylko, że złoży przysięgę, nawet jeśli nie zamierza jej dotrzymać…

Obiecali sobie wieczność, nie wiedząc, że jedna chwila może odmienić całe życie.

Czy miłość da im kolejną szansę, choć żadne z nich nie jest bez winy?"



Kira jest postawiona pod murem. Nie ma pieniędzy, nie ma szczęścia, ma problemy jednak ma plan. I ten plan właśnie zaprowadza ją do Graysona, który również ma problemy, głównie finansowe i on również ma plan. Skoro oboje mają plan, aby go zrealizować potrzebne są pieniądze. 
Tak więc Kira składa propozycję Grayowi, aby wzięli ślub, ponieważ babcia zostawiła jej wielki spadek, warunkiem jest to, że dostanie do dopiero po ślubie. Wówczas po ślubie podzielą się pieniędzmi, wezmą rozwód i każdy pójdzie w swoją stronę. Wszystko wydawało się takie proste. Dopracowane wszystkie szczegóły. 
Jednak rozum to jedno, a serca to drugie. Gdyby on nie był taki skomplikowany, gdyby nie miał problemów, gdyby nie był tak przystojny i tak pociągający na pewno wszystko by się ułożyło tak jak zaplanowała. Jednak to działa w drugą stronę. Gray również nie mógł się oprzeć i przestać myśleć o Kirze. 
Gdy powoli zaczęli siebie poznawać i rozumieć, wszystko zaczynało przybierać inny obrót. 
Jednak to nie tylko pociąg fizyczny na nich oddziaływał. Oboje mieli trudną przeszłość i oboje nawzajem się wypełniali. Zapełniali luki bólu, które wyrządzili im bliskie osoby. 
Tak właśnie rodzi się miłość. Nie jest oparta tylko na fizycznych doznaniach, trzeba uzupełniać się nawzajem. Kira była bardzo optymistyczną osoba, a Grayson, nad którym wcześniej były tylko burzowe chmury, powoli zaczął wychodzić na słońce. 

A więc najpierw powiem o zaletach: genialnie przedstawieni bohaterowie, książka napisana w sposób fajny, prosty i z przekazem, genialnie przedstawione wątki poboczne. Akcja toczy się w tempie. Uwielbiam docieranie się głównych bohaterów. Ich przemyślenia. To co dzieje się w ich głowach.  


Wady: trochę historia oklepana, ślub na początku, a później już prawie z górki. 

To byłoby na tyle, jeżeli chodzi o wady. 

Jeżeli miałabym porównywać, to ,,Bez słów" jednak mnie bardziej urzekła. Jednak nie zmienia to faktu, że ta propozycja również ma swój urok.

Polecam
Ocena: 8/10



Brittainy C. Cherry ,,Powietrze, którym oddycha"









Moja propozycja na dziś to ,,Powietrze, którym oddycha". Z tą autorką spotkałam się w powieściach trylogii ,,Kochając pana Danielsa", powiem szczerze, że Pan Daniels był rewelacyjny, tu z kolei... hmm.. może najpierw o czym jest ta książka: 






Ostrzegano mnie przed Tristanem Colem.



„Trzymaj się od niego z daleka”, mówili.

„Jest okrutny”.
„Jest zimny”.
„Życie go nie oszczędzało”.

Łatwo skreślić człowieka na podstawie jego przeszłości. Właśnie dlatego łatwo dostrzec w Tristanie potwora.

Ale ja nie potrafiłam tego zrobić. Zaakceptowałam spustoszenie, które w nim panowało. Sama czułam się bardzo podobnie.

Oboje wypełnieni pustką.
Oboje szukający czegoś innego. Czegoś więcej.
Oboje pragnęliśmy poskładać roztrzaskane fragmenty naszej przeszłości.

Może wtedy moglibyśmy nareszcie przypomnieć sobie, jak się oddycha.




Powiem tak, gdybym nie czytała tej książki zaraz po ,,Dziesięciu płytkich oddechach" byłabym chyba bardziej obiektywna. Tu pojawia nam się bardzo dużo smutku, bardzo dużo żalu, bardzo dużo łez i jeszcze więcej bólu. 
Poznajemy Elizabeth i Tristana. Oboje stracili ukochane osoby. Ona straciła męża, on zaś żonę i córkę. Oboje są otoczeni murem z lodu i nie dopuszczają do siebie nikogo. Bo tak jest łatwiej. 
Gdy Elizabeth zostawia swoją matkę i postanawia wrócić do swojego domu po tragedii, która ją spotkała, ma nadzieję, że wszystko się ułoży. Jest pełna optymizmu jednak wciąż w niej tli się żal i tęsknota. Wraz z córką, dla której żyje buduje na nowo relacje z dawnymi przyjaciółmi. Wraca do pracy i pragnie żyć z dnia na dzień. Na swojej drodze spotyka Tristana. Aroganckiego dupka, który wygląda jakby wyszedł nie dawna z epoki kamienia łupanego. Jednak nie zmienia to faktu, że jest nieziemsko przystojny. Początkowo ich relacje są dość napięte, jednak gdy oboje odkrywają, że mają podobną sytuację. Oboje stracili bliskich zaczyna między nimi dochodzić do zgody, Zgoda ta jak się domyślacie kończy się w łóżku. Oboje czują, że tak sobie pomagają. Jednak czy aby na pewno? 

Pośród tych dwojga jest również kilka innych osób - pobocznych wątków. Te poboczne wątki są bardzo ważne i nie będę ukrywała jakie wielkie zaskoczenie moje było, gdy zakończyło się to tak jak się spodziewałam.

Jedyna rzecz jaka sprowadza czytelnika na ziemię i daje dosłownie do zrozumienia fakt, że to tylko fikcja jest to, że zawsze, dochodzi do tego, że ktoś w zwykłym zbiegu okoliczności znajduje się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. 
Tu było podobnie. Bo analizując całość książki w realnym świecie nie doszłoby do tak wielkiego zbiegu okoliczności. Nie będę więcej enigmą i nie będę mówić tu zagadkowo, po porostu trzeba to przeczytać i zrozumieć o co mi chodzi. 

Tak więc, książka fajna... może nie tyle co fajna, ale bardzo traumatyczna, opowieść , bólu i stracie i o zrozumieniu jak iść dalej, gdy nie ma się siły na nic prócz łapania oddechu. 

Ocena 8/10