poniedziałek, 13 marca 2017

Sarah J. Maas "Dwór Mgieł i Furii"


         768 stron! 768 stron książki, która pozostawia po sobie mega kaca. 768 stron, które przeniosły mnie w świat magii, uczuć i niesamowitych emocji.

Po pierwszym tomie czułam niedosyt, bo niby książka skończyła się dobrze. Amarantha została zgładzona, a teraz trwają wielkie przygotowania do wesela Feyry i Tamlina. Jednak Feyre nie jest już tą samą dziewczyną, którą była przed wydarzeniami spod Góry. Ma koszmary w nocy, budzi się i wstrząsają nią torsje. Nienawidzi być zamknięta, jednak niestety Tamlin zamknął ją w swojej wieży. Niby z miłości, niby z obawy o jej bezpieczeństwo, ale ona się dusiła! Mówiła mu, żeby ją zabierał, że nie chce siedzieć bezczynnie w posiadłości i robić za maskotkę, ale on był głuchy na jej prośby... Aż w końcu zamknął ją na amen. Z pomocą przyszedł jej Rhys. 

"Między światłem a ciemnością

Nowa, jeszcze mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż
Po tym, jak Feyra ocaliła Prythian, mogłoby się wydawać, że baśń dobiega końca. Dziewczyna, bezpieczna i otoczona luksusem, przygotowuje się do poślubienia ukochanego Tamlina. Przed nią długie i szczęśliwe życie.
Sęk w tym, że Feyra nigdy nie chciała być księżniczką z bajki. Zresztą zupełnie nie nadaje się do tej roli. W snach wciąż powracają do niej wymyślne tortury Amaranthy i zbrodnia, którą popełniła, by się od nich uwolnić. Pragnący zapewnić jej bezpieczeńtwo Tamlin próbuje zamknąć Feyrę w złotej klatce. W jej nowym nieśmiertelnym ciele drzemią moce, których dziewczyna nie umie opanować. W dodatku o spłatę swojego długu upomina się największy wróg Tamlina - Rhysand, Książę Dworu Nocy. Zwabioną podstępem Feyrę raz w miesiącu okrywa mrok jego niebezpiecznego królestwa. To pewne, że władca ciemności będzie chciał wykorzystać ją do swoich celów. Chyba że... to nie Rhysand jest tym, kogo Feyra powinna się obawiać. Na Dworze Wiosny również bowiem nie jest bezpiecznie, a sam Tamlin ma przed ukochaną coraz więcej tajemnic. Czy rzeczywiście tylko po to, by ją chronić?
Gdy nad Prythian i krainę ludzi nadciąga widmo wojny tak groźnej jak żadna dotąd, Feyra musi zdecydować, komu może ufać. Stawką jest życie jej rodziny i losy całego świata. A w magicznym świecie fae przyjaciele potrafią być bardziej niebezpieczni niż wrogowie.
Nowa, jeszcze mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż! Nie zaśniesz, nim nie odkryjesz wszystkich sekretów!"


"Za gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają."

Feyra zawarła pakt z diabłem, a mianowicie z księciem Dworu Nocy w poprzedniej części. W zamian za jej uzdrowienie miała z nim spędzić tydzień każdego miesiąca. Jest nieufna, chcę aby Rhysand zwolnił ją z tej umowy, jednak ten nie ustępuje i każdego miesiąca Feyre udaje się na Dwór Nocy i ku jej zdziwieniu Dwór Nocy okazał się jej ratunkiem. 

O bohaterach mogę powiedzieć tyle, że Feyra przeszła niesamowitą metamorfozę. W pierwszej części była jakby małą dziewczynką, która pokochała księcia z bajki. Niczym Piękna i Bestia poznała smak miłości mimo, że jej książę był tak naprawdę bestią w pięknej postaci. Oddała mu duszę i serce. Jednak wydarzenia pod Górą ją złamały. Stała się również nieśmiertelną fae, która posiadała moc wszystkich siedmiu Dworów. 
Chociaż jej wewnętrzne rozterki czasem przyprawiały mnie o zawrót głowy, to i tak była silną, pełną miłości ludzką człeczyną. Uwielbiam Feyre, cieszę się, że autorka przedstawiła ją jako niezależną kobietę, która jest gotowa poświęcić życie w obronie najbliższych. 

Co do Tamlina. Tak jak uwielbiałam go na początku pierwszej części, to im dalej tym gorzej. Był naprawdę dobry, kochał Feyre, tylko chciał ją mieć na własność. Nie patrzył na to czego ona chce. Zamknął ją w swojej wieży niczym niewolnicę. Nie słuchał jej. Nie robił nic aby ona przy nim została, więc Feyra odeszła. Uciekła od niego i nie chciała już więcej wracać na Dwór Wiosny. Jednak mimo wszystko autorka nie przedstawiła go tak, żebym go nienawidziła - nawet na samym końcu, bardziej było mi go żal... Tamlin stracił w moich oczach w pierwszej części w momencie wydarzeń spod Góry. Siedział obok tronu Amaranthy i nie kiwnął palcem, gdy Feyra była torturowana. Ja rozumiem, że nie chciał pokazać Amaranthie, co go rusza, jednak jak można być tak niewzruszonym, gdy miłość jego życia przechodzi przez taki męki? Nie zrobił nic... 
W tej części Tamlina prawie nie ma, pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie, chociaż przyznam szczerze, że wyczekiwałam momentu, w którym się pojawi. 

Rhysand, tak jak wspomniałam w poprzedniej recenzji, pojawia się i wprowadza niezłe zamieszanie. Nieziemsko przystojny książę Dworu Nocy, który w końcówce pierwszej części odegrał swoją rolę znakomicie. W tej części poznajemy go bardziej, głębiej i od tego momentu jestem jego fanką. Tak czułam, że nie bez powodu Feyra w noc Calanmai nazwała go najprzystojniejszym mężczyzną jakiegokolwiek widziała. Wiedziałam, że to ma jakieś znaczenie. Jednak na początku był Tym Złym, a jednak okazał się ratunkiem dla Feyre i to jak przedstawiła go autorka jest niesamowite. Nigdzie nie spotkałam się z takim bohaterem. Chociaż słowne potyczki między bohaterami były zabawne to zdarzały się momenty pełne wzruszeń i uniesień. Rhys nie jest doskonałym bohaterem. Sam przeszedł wiele, ale jego walka i oddanie nie zna granic. 
Źródło:https://pl.pinterest.com/pin/512847476300842716/

Poznajmy również innych bohaterów Kasjana, Azriela, Mor i Amrene, którzy stają się przyjaciółmi i rodziną dla Feyre. 

Gdy sięgałam po tą część, wiedziała, że Feyra nie będzie z Tamlinem. Myślałam, że szybko się pogodzi ze stratą swojego księcia, jednak tak nie było. Bardzo długo Feyra walczyła z uczuciami. Uważała siebie za zdrajczynie. Naprawdę późno doszło do niej co naprawdę czuje. 


Chociaż książka jest bardzo długa, mogłoby się wydawać, że się ciągnęła. I faktycznie w pewnym momencie tak było. Autorka przedstawiła strasznie dużo opisów. Strasznie dużo przemyśleń Feyre. Jej wewnętrzne rozterki i pragnienia. Jednak powodem było to, że Sarah przygotowywała czytelnika do momentu kluczowego, którym jest końcówka. I choć w tej części nie było, aż tyle rozlanej krwi to i tak trzymała w napięciu. Naprawdę w mega napięciu. Może akcja przez całą książkę nie toczyła się w takim tempie jak na końcu, ale i tak było warto czekać. Przeczytać prawie 800 stron aby przeżyć taką przygodę. 


Nie chcę więcej opowiadać, ponieważ zdradzę za dużo, jednak to nie ma być spoiler, tylko zachęcenie do przeczytania. Podyskutować i przeżywać mogłabym z kimś, kto już przeczytał tą część. Możemy się powymieniać wrażeniami :)


Podsumowując, genialna części i naprawdę zgadzam się z opiniami, że ta część bije na głowę pierwszą. Jest niesamowita i cieszę, że dzięki tej książce wyszłam na chwilę z książkowej pustki, jednak teraz mam potwornego kaca książkowego i czekam niecierpliwie na trzecią część. 




Moja ocena: 10/10 


1 komentarz: