Wracam ponownie do miasteczka Hartwell, gdzie poznałam już Jess i Coopera w poprzednim tomie. Ta część opowiada losy przyjaciółki Jess, Bailey, która jest właścicielką malutkiego pensjonatu w tym pięknym, malowniczym miasteczku.
"Bailey Hartwell ma wiele powodów do zadowolenia – odnosi sukcesy w interesach, ma grono oddanych przyjaciół i stałego chłopaka… chociaż po dziesięciu latach ich niezobowiązujący związek wydaje się nieco nudny i skostniały. Jedynym niepokojącym elementem w jej życiu jest przystojny biznesmen Vaughn Tremaine. Bailey uważa, że ten przybysz z Nowego Jorku patrzy na wszystkich z góry, a ją uważa za prowincjonalną gęś. Jednak kiedy doświadcza niespodziewanej zdrady ze strony bliskiej osoby, zaskoczona stwierdza, że Vaughn to całkiem przyzwoity facet.
Vaughn podziwia Bailey za fantazję, niezależność i lojalność. Im więcej budzi w nim namiętności, tym częściej wchodzi z nią w konflikty. Każdy jej gest i słowo działa na niego jak afrodyzjak. Jednak dramatyczne przeżycia z przeszłości sprawiają, ze Vaughn postanawia odejść, bojąc się, że ją skrzywdzi. Bailey, która przeżyła w życiu zbyt wiele rozczarowań, także rezygnuje z walki, wbrew swojej naturze.
Kiedy Vaughn zdaje sobie sprawę, że popełnił największy błąd swojego życia, postanawia za wszelką cenę przekonać Bailey, że taka miłość, jaka ich połączyła, zdarza się tylko raz w życiu."
Mogłabym więcej nic nie dodawać, bo Wydawnictwo napisało naprawdę sporo na temat tej książki, która w moim przekonaniu miała być lepsza od poprzedniej części i szczerze? Taka właśnie była. Może mnie nie rozłożyła na łopatki, ale porównując ją do poprzedniej części, ta jest jednak lepsza.
Jednak, skoro Wydawnictwo przedstawiło zwięzłą fabułę, to ja skupię się na bohaterach.
Bailey poznałam już w poprzedniej części i bardzo ją polubiłam. Od samego początku była to dziewczyna pełna temperamentu, która mówiła wszystko co jej ślina na język przyniosła. W tej części właśnie taka jest, można w niej czytać jak w otwartej książce. Do tego pełna życia i ma praktycznie wszystko co jej potrzeba do szczęścia. Toma, z którym jest już 10 lat, własny biznes w postaci pensjonatu, jest niezależna i przede wszystkim ma przyjaciół, którzy zrobią dla niej wszystko. Jednak co się okazuje, Bailey jest wrażliwą, kruchą dziewczyną, która na pozór szczęśliwa i ułożona w głębi serca wcale taka nie jest. Jej wieloletni związek się rozpada i nie czuje z tego powodu wyrzutów sumienia, co więcej odkrywa, że a facet, który ją naprawdę pociąga jest nadętym bucem, który nie wie czego chce. Jest przekonana, że nigdy z nią nie będzie. Na domiar złego pojawia się jej rozpuszczona siostra, która dołoży swoje trzy grosze. Można by pomyśleć istny galimatias, ale jak to wszystko poskładać w całość to wyszła z tego niezła historia.
Skupiając się na Vaughn'ie, jest to postać dość tajemnicza. Od samego początku nie ukrywa swoich uczuć do Bailey (oczywiście jedynie w głowie), ale to już duży plus, bo pomijamy fazę wstępną, czyli etap poznawania się. Oni mają to za sobą uff .... Oprócz tego, że jest zamkniętym w sobie, nieziemsko przystojnym i superbogatym facetem to wprowadza niezłe zamieszanie w życiu Bailey. Jednak, co to by była za postać, gdyby nie skrywała jakiejś tajemnicy sprzed lat. A więc, nie mylicie się. Vaughn również skrywa swoje sekrety i jeżeli myślicie, że to nadęty dupek (jak określiła go Bailey) to się rozczarujecie. Chociaż nie powiem, że nie przeszedł wielkiej zmiany. Bo choć w pierwszej części stanowił jedynie wątek poboczny, to w tej części mogłam zobaczyć nieco jego "uspołeczenienia" z miasteczkiem i jego mieszkańcami.
Do tego oczywiście pojawia się mnóstwo wątków pobocznych, które całkiem fajnie wplatały się w całość. Rozdziały są podzielone, te z perspektywy Bailey pisane są w pierwszej osobie, a Vaughn'a w trzeciej. Co absolutnie mi nie przeszkadzało, a wręcz czytało się bardzo przyjemnie. Przeplatają się również przeurocze przyjaciółki Bailey, które polubiłam w pierwszej części i ogólnie wiele się dzieje, ale o tym musicie przekonać się sami.
Styl autorki zawsze będzie mi się podobał, bo to jednak Samantha Young i gdybym nie wiadomo jak bardzo skrytykowałabym jej książkę, to po każdą kolejną część i tak sięgnę.
Ta powieść nie należy do erotyków, z którymi bardzo dobrze radziła sobie autorka. To bardziej powieść obyczajowa o perypetiach małego miasteczka i miłości w tle. Problemy z lokalnym biznesem, a gdzieś tam pojawia się dark knight, który zrobi zamieszanie. że Ta seria nieco przypomina mi autorkę Abbi Glines i jej "Rosemary Beach", ale to jedynie moje spostrzeżenia.
Ja osobiście czekam z utęsknieniem na książkę, która nie będzie pisana na "jedno kopyto", której fabuła będzie zaskakująca, trzymająca w napięciu, a na dodatek będzie wiele namiętności i miłości.
Jak na razie muszę się zadowolić tym co mam i prawie nie narzekam.
Polecam tą powieść dla każdego prawie bez ograniczenia wiekowego.
Moja ocena: 7/10
Bardzo polubiłam Bailey już w poprzedniej części, więc z chęcią po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńTak jak wspomniałam, ta część według mnie jest lepsza, co nie znaczy, że poprzednia jest zła ;) ale może ze względu na osobowość Bailey, tą po prostu się lepiej czyta, także polecam ;))
UsuńPierwsza część była ciekawa, ale ta wydaje się jeszcze bardziej intrygująca, z pewnością po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTytuł zapisuję jako propozycję na przyjemne wakacyjne zaczytanie. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina