sobota, 29 lipca 2017

Lisa de Jong "Kiedy pozostaje żal"


Wracam do Was z ciekawą propozycją. Tym razem to trzeci dom serii "Rain". 
Po pierwszych dwóch częściach miałam mieszane uczucia i wahałam się sięgnąć po tą część, jednak gdy tylko wpadła w moje ręce wiedziałam, że nie przestanę, puki jej nie przeczytam. 

"Miałam zaplanowane całe życie. Idealny chłopak. Świetni przyjaciele. Wszystko układało się dokładnie po mojej myśli.
Było tak aż do pewnej feralnej nocy, z której nic nie mogę sobie przypomnieć. To wszystko moja wina, a teraz zostały mi po nim jedynie wspomnienia.

Tonęłam w wyrzutach sumienia, póki Sam Shea nie wrócił do mojego życia i nie pomógł mi się pozbierać. Powoli otworzył moje serce i zamieszkał w nim, zanim się zorientowałam, co właściwie się dzieje. Wiem, że na niego nie zasługuję.

Próbuję poukładać swoje życie na nowo, ale zaczynają wracać do mnie okruchy wspomnień z tamtej pamiętnej nocy. Kłamstwa i sekrety powoli niszczą wszystko, co dla mnie drogie.

Okazuje się, że być może nie jestem jedyną, która powinna czegoś żałować."

To historia Rachel, która w wypadku straciła ukochanego chłopaka Corego. Jednak to nie wszystko, bo to Rachel spowodowała ten wypadek i nic z niego nie pamięta. 
Ostatnią rzeczą, którą pamięta jest dzień przed wypadkiem i na tym wspomnienia się kończą. 
Nie potrafi żyć ze świadomością, że zabiła chłopaka, którego kochała, z którym była pięć lat. Świat przestał dla niej istnieć i wie, że będzie żałować do końca życia, bo nie zasługuje już na szczęście.  
Jednak w jej życiu był jeszcze ktoś inny, ktoś kogo znała od dziecka i ktoś z kim zawsze mogła porozmawiać. To Sam Shea. Jej przyjaciel. Jak była dzieckiem, wydawało jej się, że będą razem, jednak tak się nie stało. A kiedy związała się z Corym stracili kontakt. 
I tu, w momencie w którym najbardziej potrzebuje swojego dawnego przyjaciela,przy którym może być sobą i który zawsze ją rozumiał - Sam niespodziewanie zjawia się . A dla Rachel świat znów zaczyna przybierać kolory.

Można by pomyśleć - błaha książka, nic nie wnosząca. Wiele takich jest na półkach w księgarniach. Kolejna laska, która po śmierci chłopaka szuka pocieszenia u innego. Jak tak myślicie to jesteście w błędzie. Nigdy, nie chciałabym być na miejscu Rachel, żyć z poczuciem winy... Ona żyła i wcale nie wiedziała jak ma to robić. Nie chciała nawet wstać z łóżka. Jednak przy Samie zaczynała się uśmiechać. Od zawsze wiele dla niej znaczył... 
Tylko to nie koniec, najtrudniejsze dopiero przed nią. Co się stanie, gdy zacznie sobie przypominać dzień wypadku...


Książka wciąga od samego początku i choć jest dość smutna i opiera się na wiecznym poczuciu winy przez bohaterkę, to i tak jest warta przeczytania. Od samego początku wiedziałam, z czym to się wiąże, gdyż pierwsza część była podobna. Oczywiście nie fabułą, ale również pojawia się wątek śmierci. Autorka świetnie sobie radzi z wykreowaniem postaci, podobało mi się, że pojawiają się również bohaterzy z poprzednich części. Jestem pod wielkim wrażeniem budowania napięcia pomiędzy głównymi bohaterami oraz tego, że autorka potrafiła doskonale wpleść przeszłość Rachel w teraźniejszość. Postać Rachel nie była młodzieżową walką hormonów, nie było jakiś głupich wewnętrznych walk, które często czytamy w młodzieżowych książkach. Podobała mi się jej postać, była dojrzała jak na swoje dwadzieścia kilka lat. 
Natomiast Sam, był oazą spokoju. Nie spotyka się takich facetów. Po prostu ich nie ma. Nie wierze, że są i nie wierzę, że można takim być. Był tak doskonały dla Rachel, że aż przewracałam oczami. Jedyne czego nie potrafił robić to gotować, ale czy to wielki minus? Autorka starała się jednak przedstawić go, jako trudnego chłopca, cichego, aroganckiego, a według mnie wyszło całkiem odwrotnie. Chodzący ideał.  

Ale pomijając fakt, że mamy cudownych bohaterów mogę niechętnie dodać,  że książka jest przewidywalna. Dla czytelników, którzy czytają wiele książek, ta propozycja nie będzie zaskoczeniem. Ja przewidziałam prawie wszystko. I to właśnie błąd, gdyż nic w tej książce nie mogło mnie zaskoczyć. Gdy tylko przeczytałam opis to wiedziałam jakie będzie zakończenie, a im dłużej czytałam, tym bardziej utwierdzałam się w tym przekonaniu. Jednak mimo wszystko bardzo miło się czytało, gdyż autorka ma doskonały styl pisania. I tym pozytywnym akcentem czas na ocenę:

Moja ocena:

7/10


4 komentarze:

  1. Czytałam wszystkie części, ale to właśnie tą męczyłam. Nie wiem w czym tkwił problem - może właśnie w przewidywalności - albo nie odpowiedni czas, bo czytanie zajęło mi dość długo. Po za tym zgadzam się co do Sama - to nie chłopak, to ideał, ale i tak skradł moje serce :). Jak da mnie najsłabsza część w całej trylogii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedzę, że mamy podobnie. Ja z tych wszystkich części, też uważam, że ta jest najsłabsza, ale oczywiście nie mogę powiedzieć, że jest zła. Mi się podobała i pewnie każda książka, która wyjdzie od tej autorki również będzie dobra ;)

      Usuń
  2. Na razie nie mam jej w planach. Wolę sięgnąć po nieco ambitniejsze lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to znaczy ambitniejsze? Moim zdaniem jest ambitna, jedyny minus to jej przewidywalność, ale ogólnie cała fabuła, postacie i całokształt zaliczam do udanych i ambitnych propozycji :D

      Usuń