poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Melissa Darwood "(Nie) zdobyta" tom 2

Bardzo długo czekałam na ten tom. Gdy tylko skończyłam pierwszą część, zaczęłam szukać informacji o kontynuacji, niestety musiałam czekać kilka miesięcy, no ale się doczekałam i wiecie co...? Warto było!

"Kontynuacja bestsellerowej górskiej serii pełnej miłości.

„Potrafiłam sobie wyobrazić niemal wszystko – koszmarną pogodę, wędrówkę w śniegu i mrozie, wycieńczenie fizyczne oraz to, że załamię się psychicznie.
Miałam koszmary o sunącej po zboczu lawinie, widziałam siebie odpadającą od ściany, z odmrożonymi palcami i soplami lodu w nosie.
Planowana wspinaczka Jansona na szczyt napełniała mnie niepokojem. Truchlałam na myśl o tym, że góry go zabiją.
Prawda jest jednak taka, że możesz sobie snuć wyobrażenia o najbliższej przyszłości – gdybać, planować, śnić, zakładać hipotetyczne rozwiązania, a twoje cholerne życie i tak ma własne plany względem ciebie…” – Julka.

Czy Julce i Jeremiemu uda się pokonać własne ograniczenia i zrealizować wyznaczone cele?
Czy zdołają się oprzeć wzajemnemu przyciąganiu, które może zrujnować ich plany?

Zabawne dialogi, rozpalające zmysły sceny, zachwycające plenery górskie…
I emocjonujący finał, którego absolutnie się nie spodziewasz."

Aż brak mi słów, które mogłyby opisać tą książkę. Sięgając po tą część byłam pełna obaw i niepokoju. Bałam się, że pierwszy tom był tak dobry, że kontynuacja mogłaby okazać się klapą, a tu niespodzianka, bo prawdę mówiąc, ta część okazała się ciut lepsza. Dawno się tak nie uśmiałam. Dialogi naprawdę doprowadzały mnie do łez, oczywiście ze śmiechu.
No, ale od początku. Jak wiecie książka zakończyła się w dość kulminacyjnym momencie, dla tych, którzy nie czytali pierwszej części - nie wiem na co czekacie!? - Julka z uporem maniaka próbuje przygotować się do wyprawy na K2, jednak jej hormony tak buzują w obecności JJ-a, że nie sposób myśleć tylko o wyprawie. Każdy dzień przygotowań zbliża ich do siebie. Choć oboje otwarcie powiedzieli sobie czego od siebie oczekują, to jednak uczucia przejmują kontrolę nad rozumem. Przygotowania do tak wyczerpującej wyprawy niosą za sobą wiele trudnych decyzji, są wzloty i upadki (jeżeli chodzi o Julkę, to więcej jest tych upadków), ale dziewczyna się nie poddaje. Jest zdeterminowana i mimo swoich słabości dąży do celu, choć w pewnym momencie dziewczyna już sama zastanawia się jaki jest jej cel.

Jeżeli chodzi o Jeremiego, to w stu procentach Iniemamocny, nie zawaha się przed niczym, jest silny, waleczny i w pełni oddany górom. To one go ukształtowały i dzięki nim był tym kim był. Prawdziwy bohater, oczywiście nie omieszkam wspomnieć, że ideał wręcz nierealny, ale cóż to byłby za romans gdyby nie cudowny bohater, który nie ma w zasadzie żadnych wad. 

"Może się teleportował. Nie dosyć, że z niego Iceman i Iniemamocny, to jeszcze Jumper. Bohater o trzech twarzach, jebana mać."

W tej część autorka skupiła się na relacji głównych bohaterów, ale nie tylko. Przede wszystkim tematem numer jeden były góry, nie tylko Himalaje, ale również nasze polskie Tatry. Bardzo piękne opisy widoków, które miałam przed oczami, a gdy przeniesiemy się w Himalaje nie sposób nie zajrzeć choć na chwilę w Google Maps, żeby podziwiać widoki najwyższych gór świata. Jestem pod ogromnym wrażaniem jak autorka profesjonalnie przygotowała się do napisania tej książki. Choć nigdy nie zgłębiałam tematyki alpinizmu muszę powiedzieć, że informację zawarte w książce okazały się bardzo ciekawe i interesujące. W swoim życiu widziałam tylko jeden film o alpinistach "Everest" z 2015 r. i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Właśnie na postawie tego filmu potrafię sobie wyobrazić jak niebezpieczny jest alpinizm i nigdy przenigdy nie zrozumiem czym kierują się alpiniści, którzy ryzykują własne życie wpinając się i zdobywając szczyty. Tak właśnie nie rozumiałam Jeremiego, który żył dla gór, mało tego był samotnikiem i od pewnego czasu zdobywał szczyty w pojedynkę. Droga, którą podążał wydawała się dla niego bezpieczna (oczywiście w pewnym sensie), dlatego, że nie był od nikogo zależny, nie musiał się o nikogo martwić, a tym samym nikt się o niego nie martwił, bo nikt na niego nie czekał po powrocie z wyprawy. Aż do momentu, gdy na jego drodze pojawiła się ONA. Przygotowanie Julki do wyprawy było dla Jeremiego testem cierpliwości. Ja sama chyba nie zniosłabym marudzenia Julki, a dla faceta, który nie jest przyzwyczajony do niańczenia nowicjuszy, to prawdziwy wyczyn. 

Dodam jeszcze, że w tej części dostaniemy bardzo dużą dawkę scen namiętności między JJ-em a Julką, zastanwiam się czy to nie zakrawa o erotyk.. ale... nie przeszkadza mi to ani trochę. Sceny są nie przesadzone, czyta się bardzo przyjemnie, czasem nawet pojawia się gęsia skórka na ciele. I chyba o to chodzi.

Na sam koniec dodam tylko, że jestem wdzięczna autorce, za to, że choć jest to fikcja literacka to jednak potrafi wpleść takie sytuację, że książka staje się bardziej "przyziemna" i realna, a mam tu na myśli zwykłą biegunkę czy menstruację! Ha! Oczywiście z poczuciem humoru, którego nie zabrakło.

"O tak, na bank zbliża się okres. Co potwierdza teraz dodatkowo mój żołądek, który jak zwykle przed miesiączką zachowuje się jak nienażarty zwierz. Oprócz tego, że zaczyna zasysać wnętrzności niczym odkurzacz, to wydaje przy tym równie głośne dźwięki jak zelmer z okresu PRL-u wyjąc: Daj żreć! Daaaj!"


Jestem przekonana, że będę sięgać o kolejne książki Melissy, mam nadzieję, że ta opowieść jeszcze się nie kończy, bo faktycznie jest opcja, że mogłaby powstać kolejna część. Kochana Autorko, czekam na więcej!

Moja ocena:
10/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz