,,Arktyczny dotyk" to drugi tom z cyklu Dark Elements i krótko o czym jest ta część.
,,Każdy dotyk ma swoją cenę.
Layla Shaw próbuje pozbierać się kawałki swojego roztrzaskanego życia. Nie jest to łatwe w przypadku siedemnastolatki święcie przekonanej, że gorzej być nie może. Co gorsza, z uwagi na tajemniczą moc, jaką włada dziewczyna, jej niewiarygodnie przystojny przyjaciel, Zayne, na zawsze pozostanie dla niej nieosiągalny.
Klan strażników, który od zawsze chronił Layle, nagle zaczyna przed nią skrywać niebezpieczne sekrety. Do tego dziewczyna nie potrafi przestać myśleć o Rocie - grzesznym, seksownym, demonicznym księciu, który rozumie ją lepiej niż ktokolwiek.
Nagle moc Layli zaczyna się przekształcać, przez co może ona poznać zakazanego do tej pory owocu. W najmniej oczekiwanym momencie wraca do niej Roth, przynosząc wieści, które na zawsze mogą odmienić los dziewczyny. W końcu dostaje to czego pragnęła, jednak na ziemi rozpętuje się piekło, liczna ofiar zaczyna wzrastać, a cena za szczęście może okazać się zbyt wysoka...
Czasami trafiamy na dno tylko po to, by się od niego odbić."
Tyle od wydawnictwa, a ode mnie tyle, że się zawiodłam na tej części.
Tak jak uwielbiałam Layle to teraz muszę zgodzić się z innymi recenzjami, że była ona w tej części nijaka wręcz irytująca. Nie potrafiła się zdecydować i pojawia nam się akcja niczym żywcem wyrwana ze Zmierzchu - Księżyc w Nowiu.
Roth potraktował Layle niczym Edward Bellę, zostawiając ją, a Layla niczym Bella, (która pocieszała się przy Jacobie), pobiegła pocieszać się w rękach Zayana. Jedyna różnica, Bella kochała Edwarda i cały czas miała go w sercu. Tu natomiast Layla była rozchwiana emocjonalnie. Gdy znajdowała się z Rothem myślała o Zaynie, a jak była z Zaynem to myślała o Rocie. I tak cały czas.
Niby wkurzona na niego, odpychała go i przyciągała.
Owszem pojawia nam się napięcie, pojawia nam się akcja, pojawia nam się lilin, którego przez całą książkę szukają nasi bohaterowie, jednak wszystko się wlekło, mogę przyznać, że jak w Ognistym pocałunku autorka nakreśliła nam szereg postaci i to jakie mieli moce, w tej części pojawia nam się multum przeróżnych potworów, i ta część jest bardziej skomplikowana, jednak mimo wszystko wkurzało mnie, że autorka pozwoliła nam pokochać Rotha w pierwszej części.
Te zabawne dialogi, które toczyły się pomiędzy Laylą a Rothem, dreszcz przebiegający po ciele, gdy dochodziło między nimi do zbliżenia, a teraz Rotha praktycznie nie było. Za to był Zayne, który mnie denerwował już w pierwszej części, a w tej był jeszcze bardziej wkurzający.
Cały ten trójkąt miłosny.. ahh..
Ja i tak jestem fanką Rotha i mam nadzieję, że Layla wybierze rozsądnie.
Mogę powiedzieć, że zakończenie jest zaskakujące, tak jak w pierwszej części i czekam na ,,Ostatnie tchnienie", mam nadzieje, że autorka dorówna pierwszej części.
Ocena 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz