środa, 28 września 2016

K.A. Tucker ,,Dziesięć płytkich oddechów"




Moja dzisiejsza propozycja to książka autorki K.A Tucker, z która zetknęłam się po raz pierwszy. 
Moim zdaniem historia rewelacyjna. Trochę, ale w malutkich szczegółach przypomina powieści Samanthy Young, jednak obie autorki są świetne. 

,,Jak sobie poradzisz kiedy na Twoich oczach świat rozsypuje się na kawałeczki? Co zrobisz kiedy wszystko idzie źle? Kiedy ból rozsadza Twoją duszę? Po prostu oddychasz. Dziesięć płytkich oddechów...
Kilka lat temu życie dwudziestojednoletniej Kacey Cleary rozpadło się na kawałki. Wraz z młodszą siostrą Livi, z biletami autobusowymi w kieszeni, wyruszają do Miami.
Goniąc za marzeniami i uciekając przez koszmarem, dziewczyny trafiają do apatramentowca niedaleko plaży. Rozpoczynają nowe życie.
I wszystko przebiegłoby zgodnie z planem, gdyby Kacey nie spotkała Trenta Emersona z mieszkania 1D. Zamknięta w sobie Kacey nie chce niczego czuć. Tak jest bezpieczniej. Dla wszyskich. Jednak w końcu ulega, otwiera serca i zaczyna wierzyć, że może pozostawić za sobą koszmarną przeszłość, by zacząć od nowa. Niestety okazuje się, że nie tylko Kacey kryje tajemnice. Pozornie perfekcyjny mężczyzna ukrywa prawdę o wydarzeniach, których nie da się wybaczyć, Odkryta przeszłość Trenta sprawi, że Kacey powróci w przerażający mrok i samotność. 
Piękna opowieść o bliznach, o który nie można zapomnieć, o winie, której nie da się odkupić i o światełku w tuneli, które sprawia, że nawet najbardziej poraniony człowiek szuka w sobie siły, która pozwoli mu wykonać dziesięć płytkich oddechów..."

Powieść bardzo trudna, smutna i zarazem pouczająca. Jak sobie poradzić, ze stratą niemal całej rodziny i w dodatku jako jedyna osoba przeżyłaś niemal cudem. 
Kiedyś beztroskie życie Kacey z kochającą rodziną, wspaniałą przyjaciółką i chłopakiem było niemal jak z bajki. W jednym momencie straciła prawie wszystko. Pozostała jej siostra. Którą musiała się opiekować. Gdy postanawiają uciec od swojej ciotki i wuja i trafiają do małego mieszkania w Miami, wszystko zaczyna układać się dobrze. 
Kacey zaprzyjaźnia się ze Storm i jej córką z mieszkania na przeciwko. Dostaje prace i stara się żyć zamknięta w swoich murach obronnych. Wkrada się jednak Trent. Nie jest on nachalnym dupkiem, ani flirciarzem. Jest normalny, a jego wewnętrzny urok i zniewalająca uroda sprawiają, że Kacey zaczyna czuć i nie jest to złość czy gniew. Czuje się dobrze, znikają koszmary i chciałaby aby trwało to wiecznie. 
Jednak nie jest to książka o księżniczce i księciu na białym koniu, jest to powieść o sile przebaczenia i współczucia. Tajemnica Trenta jest również bolesna jak przeszłość Kacey i kiedy dwie osoby są poranione potrzebna jest bardzo długa droga aby pojawiło się światełko i zawitało szczęście.


Autorka spisała się rewelacyjnie, przedstawiła bohaterów w bardzo realistyczny sposób, emocje przewijały się wszędzie. Oprócz tego było wiele fajnych wątków pobocznych, które nie skupiały się jedynie na cierpieniu i bólu po stracie. 
Chociaż czytałam, że można spodziewać się zakończenia, ja się nie spodziewałam. Myślałam, zupełnie co innego i chyba taki był zamiar autorki, aby zaskakiwać. 

Jak najbardziej mogę polecić to książkę wszystkim. 
Moja ocena 10/10





1 komentarz:

  1. Po przeczytaniu tej książki nie mogłam się długo pozbierać, bardzo mną poruszyła. I nie zgadzam się z tymi którzy mówią że koniec jest przewidywalny, byłam w szoku gdy go przeczytałam.
    opisujemy-recenzujemy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń